piątek, 9 stycznia 2015

Z nocy na noc



Z nocy na noc

Patrz ojciec, znowu nasz Gustaw 
uciekł do lasu – kiedyś nam się zgubi.

Przyszło wreszcie to zbawienne spanie;
sen porwał Gustawa na tę noc daleko,
niesie zwiniętego jak szczeniaka. Szuka
śladów ostrożnie, żeby go nie zbudzić.

W wielkim łóżku czworo dzieci, przykryte
kraciastą pierzyną posapują cicho. Tylko
chłopiec z ogoloną głową nie śpi, gładzi
po włosach najmłodszego brata i śpiewa.

Pokażę ci dzisiaj bagna Gustawie - ojciec
prowadzi go na mokradła. Potem tu nie
wracaj, bo przepadniesz. Tu czai się złe.
Mały kiwa głową, ale przecież pójdzie.

Obudziły się bagna i kipią; mgły opadają
 tłumiąc krzyk dziecka. Echo nie zdążyło
ponieść tego wołania dalej, zapadli się oboje.

Panienko, podaj mi rękę – Gustaw obejmuje
drzewo. I wciąż krzyczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz