poniedziałek, 12 stycznia 2015

Dziś rozumiem bardziej

 Nie, żebym była kiedyś za rozrzutna w uczuciach, ale chodziło się z tym i tamtym, tu i tam. Od razu mówię, że wybrzydzać za bardzo nie mogłam, bo konkurencja była silna, a ja? Rozdziawiony liliput, najchętniej boso. Dzisiaj bardziej rozumiem, czemu otaczał mnie mało rozgarnięty przekrój męskich przypadków. Tata kiwał głową z rezygnacją, a mama wzdychała nad swoimi zdjęciami z młodych lat i patrzyła na mnie zdziwiona, jak nie na swoją krew. Gamonie nawet całować się nie umiały, ale i tak byłam zbyt dzika, żeby zachowywać się jak pocałowana kobieta. Uciekali z podrapanymi pyskami, zbyt tępi, żeby się postawić. Ilu ich się przewinęło przez przystanek trybu przypuszczającego, że może to jest to? Nie byłam jakoś specjalnie nawiedzona czy niedostępna w pożyciu na linii siusiumajtka – gołowąs. To było co innego. Brakowało przyciągania, jestem tego pewna, bo raz zdarzyło się że poczułam prąd, ale k t o ś mnie nie chciał. Fizyka, to fizyka. Pech.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz