sobota, 10 stycznia 2015

W pełni


Sowa już nie walczy, ale wciąż nieufna.
Gustaw pokazuje skaleczoną rękę,
żartobliwie grozi palcem. Jest w dobrym
humorze - skrzydło zaczyna się zrastać.
Trzeba komuś za to podziękować.

Jestem taka pusta Gustawie, kiedyś
mieszkały we mnie ptaki, ale odleciały.

W kawałku kory otworzyły się szeroko
oczy. Gustaw właśnie kończy wycinać
nożem usta. Uśmiechają się do siebie.
Jeszcze tylko fałdy sukni, a potem
uroczysta przeprowadzka do dziupli.

Będzie ci tu wygodnie Panienko, myśli.
Z sową na ręce klęczy pod drzewem,
patrzy w górę  i chce coś powiedzieć,
ale skąd ma wiedzieć, od czego zacząć:

od matki, ojca czy od siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz