Las (biocenoza leśna) jest miejscem magicznym i tajemniczym. Za jego drzwiami mieszkają drzewa
liściaste, iglaste, krzewy,
runo leśne,
mchy,
ptaki, małe ssaki, owady,
zwierzęta drapieżne i roślinożerne.
Las to także zapach igliwia oraz rosnących w nich kwiatów. To spójny organizm, gdyż drzewa
porozumiewają się ze sobą dzięki podziemnej sieci korzeni („wood wide
web”), obdarowują pożywieniem, wspierają się, troszczą o swoje dzieci.
Tutaj możemy
zatrzymać się w rozpędzonej codzienności, porozmawiać ze swoim wnętrzem, wtopić
się w ramy leśnego pejzażu i jego ciszę, pochwycić migawką kolorowe chwile.
Niektórzy porównują las do świątyni, której nawy oświetlają promyki słońca
przedostające się przez liściaste witraże. Leopold Staff w wierszu pt. „Wigilia w lesie” napisał – //I drzewa mają swą
wigilię.../ W najkrótszy dzień Bożego roku,/Gdy błękitnieje śnieg o
zmroku/. W 2020 roku, kiedy ja i mąż zostaliśmy w Wigilię sami, z dala od
syna i rodziny, poszliśmy do lasu. Przyjął nas bielą puchowego dywanu, otulił
ramieniem oraz otarł łzy. W ostatnim czasie ta oaza piękna jest niszczona
w zastraszającym tempie. W jednym z wierszy napisałam: /MY! ziemscy
bogowie /z piłą tarczową wiertłem młotem/atrybutami o sile piorunów
Zeusa/zatrzymani na zawirusowanej planecie/musimy nauczyć się liczyć/do
dziesięciu//. Bez umiaru tniemy lasy, gdyż stajemy się coraz bardziej zachłanni
na drewno, na olbrzymie plantacje, pastwiska, inwestycje.
Trzeba
wyraźnie podkreślić – jest las, jest człowiek. Nie ma lasu, nie ma nas.
Tom poezji Mirki Szychowiak otwiera ujmujące motto – „Wszystkiemu żywemu, co bez umiaru
zniszczono i zabito w imię ratowania natury, pokrętnie tłumaczonej ochrony
środowiska – oraz ludziom, którzy wskutek tej usankcjonowanej prawem czystki
stracili chęć do życia i zapadli na nie dające się zdiagnozować ani leczyć
choroby – książkę tę dedykuję ze smutkiem. Ci, którzy do tego dopuścili, a
mogli, bo mogą wszystko – niech się powoli smażą w piekle. Tam jest ich
miejsce" .
Jeżeli niszczy się piękno stworzone przez naturę są
ofiary oraz sprawcy nieszczęścia, którzy w XXI wieku nie rozumieją, iż
każdy ruch piłą przyczynia się do zmian klimatycznych i działa na szkodę
człowieka. Mirka Szychowiak podejmuje z nimi poetycką walkę, przytacza
argumenty, wyraża swój sprzeciw, buntuje się, pokazuje jak ich nieprzemyślane
działania niosą emocjonalne spustoszenia w ludzkiej psychice. Poetka dała
temu wyraz w wierszu pt. „SZCZEPAN” –
Biedny Szczepan sadził las dawno
temu,
gdy był młody. Dbał, jak o swoje dzieci
– usuwał wnyki, dokarmiał zwierzynę,
sprzątał i gonił złodziei
choinek. Synów
nauczył miłości i troski o każdy
dąb, norę,
i zawsze pełne paśniki.
(…) Któregoś dnia wjechał
nad ranem ciężki sprzęt. Szczepan
nie miał
już na co patrzeć. Żona mówi, że
osiwiał
w jedną noc i przestał się do niej
odzywać,
wychodzić z domu, (…)
Mirka Szychowiak nadała swojej poezji formę
korespondencji z anonimowym „Ktosiem”, do którego wysyła listy z różnymi
prośbami. Oto fragmenty wierszy, w
których autorka wytycza owej postaci zadania do realizacji –
ZADANIE SPECJALNE
Chcę cię przygotować do zadań
specjalnych
i lepiej czytaj uważnie. Po pierwsze:
już nigdy
nie wrócę do miasta, do domu, który
jest tylko
magazynem cegieł, szkła i
plastikowych okien,
za którymi już nie jest zielono. (…)
Jest tyle miejsc do kochania, domów
które potrzebują obecności. Lasów i
ptaszków.
(…)
zacznij się rozglądać za dużym
lasem, będziesz go
musiał dla mnie kupić. To może być
gdziekolwiek. (…)
LIŚCIOLUBNA
Może być mieszany, trudno – jestem
liściolubna,
ale to przecież nie ogród, tutaj
chciałabym więcej
iglastych. (…)
Zapisz sobie: chcę mieć blisko
paśnik i ambonę,
lisie nory wiadomo, ale trochę
dalej, przecież jak
już las będzie mój, wybudujesz w nim
nowy dom. (…)
Uwaga – żadnych dostępnych ścieżek i
duktów.
Poszukaj lasu, do którego trudno
wejść, najlepiej
niech na brzegu rośnie coś
kolczastego, (…)
TYLKO POLSKI CHCĘ
Chyba pojechałeś na Marsa szukać mi
lasu.
(…)
Nie wiem, gdzie szukasz, to w ogóle
jest Polska?
Tego nie ustaliliśmy, a ja tylko
Polski chcę.
(…)
AMBONA
Słuchaj uważnie, w moim lesie musi
być przecież ambona (…)
Ona nie jest dla myśliwych, którzy
zjawią się, by zabijać.
Ambona jest dla mnie – będę do nich
strzelać, kiedy
przyjdą tu, żeby zapolować, wytłuc. (…)
Moje terytorium, moje prawa. W
garażu jest stara
wiatrówka po dziadku. Niech ktoś ją
przejrzy, czy
sprawna. (…)
Mirka Szychowiak to wrażliwa poetka, empatyczna, kochająca przyrodę oraz
piękno, którym powinniśmy otaczać się. Nie jest osamotniona w walce o ochronę
środowiska naturalnego. W tym miejscu warto przytoczyć wzruszające słowa Darii
Galant – poetki, powieściopisarki, reżyserki, która – podczas jednego ze
spotkań autorskich w Miejskiej Bibliotece Publicznej im. Wiktora Gomulickiego
w Ostrołęce – powiedziała: „To mnie zachwyca
w przyrodzie, że jeżeli się z nią kwitnie, popatrzy się w zachodzące
procesy, w wiatry, w zmieniające się niebo – to tam, jest ten cały symbolizm życia
człowieka. I przyroda wielokrotnie mi osobiście daje nadzieję na lepsze jutro.
Bo kiedy szaleje, jest zdenerwowana, jest burza, jest zamieć, (…) dysharmonia
w przestrzeni, to potem przychodzi ten ciepły dzień (…) świeci słońce
i automatycznie w umyśle nas – ludzi, pojawia się taka iskierka
nadziei”.
W Pani Mirce widzę bratnią duszę. Obie kochamy las. Kiedy świat zatrzymała
pandemia, a my zatrzymaliśmy się razem z naszą planetą, jedynym miejscem, w
którym czułam się bezpiecznie i opuszczał mnie lęk, był las w Kamiance nad
Narwią, do którego jeździłam z mężem. Drzewa traktowałam jak członków swojej
rodziny, mówiłam do nich, wypłakiwałam się im w rękaw, fotografowałam. Las
słuchał i uspokajał moje rozedrgane serce kolorem, zapachem oraz śpiewem.
Wtedy marzyłam o zamieszkaniu z rodziną w lesie, w ziemiance, by w niej przeczekać
zawirusowany czas. Mirka Szychowiak także chce mieć las, dobrze zabezpieczony –
którego nikt nie zniszczy. Zapewne ma tożsame odczucia dotyczące świątecznych
drzewek. Wycinamy ich tysiące (przecież drzewa nic nie czują!), wdychamy zapach
igliwia, podziwiamy ich malachitowe suknie ubrane w ozdoby i
anielskie włosy. Kiedy usychają i przestają cieszyć nasze oczy, wyrzucamy je za
próg własnego domu.
W tomiku „KUP mi LAS" autorka podkreśla, że trzeba dokonać
przewartościowania myślenia. Musimy zachować dary przyrody dla przyszłych
pokoleń. Nie możemy być samolubni. Niestety, jeszcze długa droga przed nami,
gdyż zbyt wiele osób uważa las za swoją prywatną
posiadłość. Nie możemy też pozwolić na pozostawienie po sobie samych
nieprzyjaznych miejsc. Poetka odnosi się do nich w wierszu „DZIWNE” –
(…) Nawet te ogrody są
sztuczne, plastikowe, nic nie
pachnie, nic nie szumi,
nie śpiewa. A gdzie wszystkie ptaki?
Też je zamknięto? (…)
Tomik zamyka
wiersz pt. „NIGDY”, w którym znajduje się troskliwe przesłanie poetki:
Może nie wykupimy wszystkich lasów i
łąk,
nie przeniesiemy się do
wyniszczonych miejsc,
które potrzebują opieki, ale
upomnimy się głośno
o wszystko co żywe. (…)
Tom poezji „KUP mi LAS"
– to tom
niezwykłej poezji. Jestem pod jej wrażeniem. Wszystkim, których „czytanie
uskrzydla”, polecam tę książkę. Jako czytelniczka dziękuję Mirce Szychowiak za
krzyk protestu w imieniu LASU, który umiera w ciszy, samotnie. Nie może sam
obronić się przed homo sapiens. W dedykacji zamieszczonej w tomiku poetka
napisała do mnie i mojego męża –
„Pani Mario, Kazimierzu
W tych wierszach nie zamieściłam całego żalu, bólu,
ale jest tam wystarczająco dużo cierpienia, którego – pisząc – także zaznałam. Mirka Szychowiak. Księżyce. 16.01.2022”
Maria Dłuska