Chyba pojechałeś na Marsa szukać tego lasu
- zdążę parę razy umrzeć, zanim go znajdziesz.
Piszesz o dodatkowych kosztach – czy ja cię
ograniczam? Napisz tylko, jak mam to rozumieć.
Nie wiem gdzie szukasz - czy to w ogóle jest
Polska? Tego nie ustaliliśmy, a ja tylko Polski chcę.
Wiesz, mam tutaj dużo pustego czasu i więcej
myślę, trzymam się od ludzi z daleka i to jest ta
złota kuracja, która mnie wyprowadzi na właściwą
ścieżkę. Niech to trwa, ile musi trwać, taki jest
koszt wyzwolenia, które mnie ocali. I mój las na
zbudowanie swojego świata jeszcze raz. I życia.
Wiem, że trudno ci zrozumieć, jesteś taki cacany
uległy, wygodny, gdzie cię ugryzą, tam się podrapiesz
i myślisz, że tak będzie zawsze. Byłam taka przez chwilę
i popatrz, w jaką chujnię świat mnie wpuścił bez
ostrzeżenia. I teraz ma być tylko alleluja i do piachu?
To nie ze mną i nie mnie. Idę pomyśleć, czego jeszcze
mogę chcieć oprócz lasu i wody. Jakiejś góry? Dam znać.