niedziela, 31 stycznia 2016

Echo ( o "Gniazdozbiorze") - Magdalena Tarasiuk


   Mirko, to co napisałam o echu, to najprawdziwsza prawda. Zabrzmiałaś w mojej studni i nie zapomnę tego nigdy. Niewiele o Tobie wiedziałam, pewnie tyle, co wielu, czyli jakieś encyklopedyczne informacje i ta najważniejsza z punktu widzenia pisarza – nominacja do Nike.
Nie czytałam Cię wcześniej, raczej podczytywałam na jakimś starym, wymierającym portalu literackim.
Jedno wiedziałam na pewno – „pamiętaj, zajmij sobie dobre miejsce, bo będzie tłum” – to przyjacielska rada znajomego. Nie zajęłam, bo po raz setny od wielu dziesiątek lat zabłądziłam w podziemiach opodal Pałacu Kultury i Nauki. I Nie mogłam dojechać na czas. Ale od czego ma się przyjaciół! Zajęli mi najlepsze, bo tuż przed Tobą, miejsce.
I mówiłaś „na mnie”. Do tego często służę pisarzom – mówią „na mnie”.
Kocham prozę, szczególnie dialogi. Jesteś mistrzynią dialogu – już to wiem, dlatego jutro przeczytam Twoje opowiadania. Ale to, czego próbkę dałaś ustawia Cię w pierwszej lidze – genialny słuch dialogowy i fenomenalna umiejętność odtworzenia stylu i charakteru dialogujących bohaterów. Bomba! To się ma, albo nie ma, jak powiedział Leszek Żuliński. Ty masz.
Ktoś mi niedawno zarzucił: nie potrafisz opisywać ludzi brzydkich, ludzkie ułomności, wady i „nienormalności”. Nie bój się, spróbuj! Brud, smród, niegodziwości to nieodłączna część człowieczeństwa.”
Chyba już nie nauczę się, nie wiem, czy spróbuję.
Tyle brudu, tyle niegodziwości – to niełatwe odlepić od siebie, zrzucić. To mnie żenuje, jak popisywanie się tandetnych artystów. Biorę ich niedoskonałość i brak samokrytycyzmu na siebie. Głupie? Głupie i co poradzisz!
Brzydkie dziecko. To niebywałe jak syndrom „brzydkiego dziecka”  determinuje całe życie. Brzydkie, niekochane, krzywdzone, omijane. Po prostu dziecko nieszczęśliwe i samotne. To uderza jak bat woźnicy. Mnie uderzyło prosto w serce. Boję się trochę tych opowiadań. Dałaś próbkę. Boję się.
A potem to „brzydkie” dziecko musi spełnić obowiązek, bo jest tylko trochę brzydkie, ale wytresowane właściwie. Wcześniej „brzydkie dziecko” szuka rekompensaty, musi być inteligentniejsze, sprytniejsze, okrutniejsze, aby zaistnieć i przetrwać. Prawda?
I te analogie! Pisanie wierszy, ja opowiadań jako mężczyzna, żeby ukryć swoje prawdziwe oblicze i liczyć na w miarę szczere opinie. Tak rodził się Dżordżyk.
Te dotknięcia weny – przez sen – zrywanie się w nocy, żeby zapisać, bo ucieknie opowieść, słowa, fabuła, dialog oniryczny. Ten imperatyw jak czołg miażdżący wszystko wokół. Teraz mnie również dotknęło. Piszę po ciemku, niemal na oślep, jedynie przy świetle monitora. Jutro zapomnę, pogubię słowa. Trzeba zatrzymać zapach, klimat ad hoc, natychmiast, pomimo wściekłych, sennych pomruków z posłania nieopodal.
Jesteś szczęśliwa, ja też. Naprawdę szczęśliwym może być ten, kto nieszczęścia doświadczył, dotknął. Ja ciągle dotykam, nieustannie, ale już wiem, co stanowi przeciwwagę. Ty też.
-----------------------------------
*Mirce Szychowiak
Magdalena Tarasiuk

środa, 6 stycznia 2016

Tak czy inaczej




Może w końcu to zobaczę, bez przekłuwania
oczu, nie łamiąc karku skacząc z urwiska.

W dole krąży dawny spokój, krótkie sny
o niczym ważnym, śmieszni chłopcy
w bardzo modnych, pustych spodniach.

A ja cię pierdolę - powiedział to tak
łagodnie, że nie wiedziała czy zaprasza
ją do łóżka czy wyrzuca za drzwi.

Kiedy wygaśnie śmiech i światła na arenie,
wejdzie w ten spokój nie otwierając oczu.

Po omacku wdrapie się na trampolinę
i spadnie, ale to już nie ma znaczenia.
Jeśli coś ma umrzeć, niech umiera szybko.

Złamać kark czy złamać słowo, to i tak
jakaś śmierć, jakiś grób, ten sam ból.