Noc przyniosła ze sobą chłód i szelest
śpiących liści. A Gustaw jeszcze
na chodzie, lubi poziewać porządnie,
czekać, aż spanie zaatakuje go
znienacka.
Kto ci złamał skrzydło bura sowo?
Szukaj,
szukaj. Niedaleko jest Gustaw.
Zraniła go w rękę, aż pisnął z bólu.
Broni się czy grozi, że nawet ranna
- nie podda się? Gustaw tamuje
krew kępką mchu i obmyśla sposób.
O, już wie! - rzuca kapotę i
przyciska
ptaka do siebie: Nie drap, dopierom się
wylizał
z jednego, starczy żeś ty chora.
Gustaw kołysze chore zawiniątko, a jutro
poszuka czegoś, żeby nie bolało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz