Janinka uśmiecha się z czułością,
patrząc
jak Gustaw zanurza lodowe sople w
dzbanku
z malinowym sokiem i oblizuje łakomie.
Tak
się upaćkać! - prycha. Policzki od mrozu
czerwone, ale co tam - dzisiaj wymyślił
deser i od rana sprawdza, czy mu się udał.
Świat
jest taki smaczny, Janinko
- Gustaw przysuwa się bliżej i obejmuje
ją
ramieniem. Pierwszy raz się tulą, ale
nagle
przypomniał sobie inne ramiona i siebie,
gnającego do innego ciepła. Kudłata głowa
zaczęła mu ciążyć i poczuł silny ból.
Pójdziesz
na zimę do mojej chaty? - Janinka
szturcha go, ale wie, że Gustaw zostanie
w lesie,
tylko na razie nie umie odmówić. Milczą
okryci grubym kocem, trochę bezradni
ze sobą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz