poniedziałek, 12 stycznia 2015

Było, minęło

Było, minęło
Ale rozróba! Nie można was zostawić samych. Zarośnięci, brudni, połamani, wyschnięci. Jednym słowem - normalna dzicz. Gdzie ja jestem, co to za wysypisko?
Będziemy się sobą opiekować, obcego nie wpuścimy do domu, możesz być spokojna, jedź, jedź, odpocznij, damy sobie radę. Jak wrócisz, nie poznasz tego miejsca.
Właśnie widzę!
Każde z was miało swoje miejsce. I co? Forsycja wlazła na kuklika, sponiewierała, wgniotła; wypięła na wszystkich żółty tyłek. Najstarsza, a kompletny brak odpowiedzialności. Mówiłam: orliki z tyłu, z boku smagliczki. Czemu nasturcja splątała się z bluszczem? Nie wypada doprawdy. A maluchy gdzie? Granda w biały dzień!. Panie sedum spurium, odchyl się trochę kolego, boś mi arimerię maritimę wdusił w ziemię; małe bronić się nie umie, trzeba dokopać, co? Że jak? Niby niektórych traktuję ulgowo? Floksy jak zwykle podjudzają. Ona nie jest tutaj królową. Oddałam ją wam pod opiekę, bo dziczała w rowie. Niech goździki nie plotą - nie pokłułaby, gdybyście jej nie dokuczali; jest jak kotka, schowa pazurki, kiedy zaczniecie ją traktować inaczej. Lepiej popatrzcie, co zrobiliście z płotem. Szok. Panie malwy chyba wiecznie nietrzeźwe - pokładły się na staruszku, aż się wygiął. Za to widzę gości naspraszaliście fest. Gęby jak z listu gończego! Perzasty, nie stawiaj się tak koleś, tylko grzecznie do widzenia i furtkę mi zamknąć z drugiej strony. Pokrzywy to samo, bo jak nie, wezmę łopatę i was posiekam na sałatkę! I przestańcie wrzeszczeć. Biedne maluchy, ze strachu przykryły się trawą. Chodźcie bliżej sierotki: szafirki koło paproci, a niezapominajki przy szałwii. Groszek powinien oprzeć się o lilię, a bratki niech się po prostu obejmą. Wreszcie to zaczyna jakoś wyglądać! Narcyz ma jeszcze coś do powiedzenia? Ja was opuściłam? Sami chcieliście poimprowizować, poszaleć, n'est pas? Dobra, było, minęło, teraz cicho. Piszmy w końcu tę symfonię, gamonie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz