niedziela, 11 stycznia 2015

Boję się tych kropek

Boję się tych kropek

Dzisiaj przyszłam szybciej, pobądźmy razem jak najdłużej, nacieszmy się sobą na zapas. Tradycyjnie nie będziemy umieli odpowiedzieć na te same pytania, ale i tak padną.
Kto cię Zbyszku wypchnął z tego brudnego pociągu? Ciągle boli twoja jasna czupryna rozkrwawiona na torach. Kto nam to zrobił? Co u ciebie Basiu, opowiadaj. No jak ci tam? Najszybsza z nas, tacy byliśmy dumni. Ktoś powiedział, że najzdrowsi najłatwiej na to umierają. Nie chciałaś być wyjątkiem. Odeszłaś w większym tempie, niż pobijałaś rekord na setkę. Mieliśmy żal do ciebie Rysiu o ten ostatni list. Stawcie się w komplecie – napisałeś. Żyłeś z nami  śmiejąco, a rozstrzelałeś się samotnie dla nieznanej dziewczyny. Byliśmy wściekli, ale przyszliśmy prawie wszyscy, bo Bolek odszedł swoim zwyczajem, bez rozgłosu. Przewrócił się  i już. W dwie godziny po śmierci został ojcem. Jedno i drugie za wcześnie. Młodość nie dawała nam żadnej gwarancji, zrozumieliśmy to szybko, tylko Adam nie zdążył, bo młodość, jak pocisk, rozerwała mu serce na kawałki. Ta dosłowność odarła go z całego romantyzmu. Wylał się z niego, rozszarpał od środka i koniec. Potem Bożenka  i Janusz. W imieninowej doniczce uschła paproć, a potem ktoś zadzwonił, że znów nas mniej.
Dziwna była ta nasz klasa, najliczniejsza w szkole. Po dziesięciu latach, na zjeździe – odliczaliśmy się, spłoszeni. Pani od polskiego zagarniała nas do siebie jak kwoka, zdziwiona, ze bez trudu mieścimy się wszyscy. Zmieszana, że to nie jej zabrakło, zawstydzona.

Siedzimy w moim pokoju, każdy na ulubionym miejscu, nic się nie zmieniło. Basia, jak zwykle - pierwsza będzie czytać swoje wiersze. Ciekawe czy napisała coś nowego. Jak tam twoje fraszki Rysiu? Janusza nie pytam – powieść to poważna sprawa, może przeczyta jakiś mały fragment. A ja, jak zwykle, na końcu. Ale nie do końca. Od pewnego czasu boję się pojedynczych kropek. Ustawione rzędem – będą jak kolejne kartki niedopisanej przez nas sztuki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz