czwartek, 13 stycznia 2022

Marcin Zegadło o KUP MI LAS

Mirka Szychowiak to poetka i prozaiczka, autorka książek poetyckich, laureatka konkursów literackich, autorka nominowana do Nagrody Literackiej Nike w roku 2011 oraz Nagrody Poetyckiej im. Wisławy Szymborskiej w 2021. "Kup mi las" jest jej ósmym tomem wierszy.
A zatem:
"Wszystkiemu żywemu, co bez umiaru zniszczono i zabito w imię ratowania natury, pokrętnie tłumaczonej ochrony środowiska - oraz ludziom, którzy wskutek tej usankcjonowanej prawem czystki stracili chęć do życia i zapadli na niedające się zdiagnozować ani leczyć choroby - książkę tę dedykuję ze smutkiem. Ci którzy do tego dopuścili, a mogli bo mogą wszystko - niech się powoli smażą w piekle. Tam jest ich miejsce" - takim mottem otwiera swoją najnowszą książkę poetycką Szychowiak, wyrażając tym samym empatyczny smutek zorientowany na ofiary, jednocześnie rzucając przekleństwo w kierunku sprawców.
"To tylko drzewa, spróbuj rozejrzeć się/niżej, tyle się przecież dzieje, popatrz/i dobrze zapamiętaj one mogą już nie/wrócić (...)" ("Wyżej"). Tylko drzewa, tylko ogród, tylko dom, który jest "magazynem cegieł". A przecież jest tyle miejsc do kochania. "Lasów, ptaszków". To nie jest "chwilowa schiza". "(...) uważaj: zacznij rozglądać się za dużym lasem, będziesz go/ musiał dla mnie kupić. To może być gdziekolwiek (...)" - pisze Szychowiak w wierszu "Zadanie specjalne". Las, który oznacza cień i chłód. Las, który oznacza schronienie, ale też bezpieczne miejsce, do życia, do trwania. Las, który daje nam jeść i pić. Las, który zawsze stał, przyglądając się zdarzeniom i ludziom, które przemijały. "Nie było nas, był las. Nie będzie nas, będzie las" - mówi porzekadło.
Tymczasem niepokój wierszy Szychowiak to alarm dla tego stanu rzeczy, ponieważ las i wszystko, co ów las symbolizuje jest u progu zagłady.
Las rąk, las wysokościowców, las kominów. To być może alternatywa dla tego, co dawało tej planecie powietrze, co sprawiało, że ta planeta oddychała.
Jest u Szychowiak katastrofa, która wisi ponad koronami drzew. To katastrofa klimatyczna lub po prostu szeroko pojęty koniec wszystkiego, co znamy, do czego przywykliśmy i co wydawało nam się stałą, a przecież nią nie jest - zdaje się mówić autorka.
Ten "normalny świat" wisi na włosku. Stoi nad przepaścią. "Kup mi las" jest wołaniem o zielony bunkier, w którym bohaterka wierszy Mirki Szychowiak zamierza przetrwać.
"Wiem, że trudno ci zrozumieć, jesteś taki cacany i/uległy, wygodny, gdzie ugryzą, tam się podrapiesz/i masz bezpiecznie/Byłam kiedyś taką samą i zobacz/w jaką chujnię świat mnie wpuścił bez ostrzeżenia. (...)" ("Tylko polski chcę").
Tom skonstruowany jest jako zapis umownej korespondencji z bliżej nieokreślonym adresatem, do którego poetka zwraca się stale z prośbami, poleceniami, któremu opowiada o tym, co aktualnie ją dręczy, przejmuje, omija.
W tej opowieści dominuje zniszczenie, które sieje człowiek w przyrodzie. Ale to nie jest wyłącznie ekologizm. Wiersze Szychowiak są czymś więcej niż formą aktywizmu, są zapowiedzią aktywnego sprzeciwu. Jest w nich zapowiedź przemocy, która skierowana jest przeciw tym, ktorzy przynoszą śmierć. Czy jest to przemoc wyłącznie symboliczna?
"Słuchaj mnie uważnie, w moim lesie musi być przecież/ambona (...) Ona nie jest dla myśliwych, którzy zjawią się, by zabijać./Ambona jest dla mnie - będę do nich strzelać, kiedy przyjdą tu, żeby zapolować, wytłuc. (...) ("Ambona")
Bohaterka tych tekstów widzi zagrożenie tam, gdzie ktoś (coś, może system, może rząd?) chcą pozbawiać ją (nas) życia, którym chce żyć. Pisze więc w wierszu "Przyjazd":
"Co może/być gorszego od tej martwoty, która mnie wypełnia,/ odkąd pozbawiono mnie prawa do bycia i życia takiego,/jakie cieszy? (...)"
*
Nowy tom wierszy Mirki Szychowiak to poruszający hymn do drzew, to wołanie ku zieleni, to jest szum koron zamknięty w wersy.
W jakimś stopniu to poezja lamentacyjna. To są elegie. Wiersze żałobne nad utraconym wspólnym dobrem, jakim bez wątpienia jest natura w jej żywiole i bezbronności. To jest krzyk gniewu przeciwko tym, którzy odwracają się od naturalnego środowiska człowieka, który jest zwierzęciem aspirującym i bezmyślnym. To zwierzę podcina z pasją gałąź, na której siedzi.
Szychowiak mówi przejrzystym, oddychającym językiem. Jej wiersze mają charakter niemal publicystyczny, od prozy dzieli je forma zapisu i w pewnym sensie myślowy skrót, umowność.
Szychowiak "nie bawi" się w figury charakterystyczne dla liryki. Nie uwodzi językiem. Nie ma w tej poezji szerokich planów ujętych w liryczne obrazy. To jest poezja, która się buntuje. To jest wściekłość i brak zgody. Te wiersze są jak ciśnięta w kordon policyjny butelka z koktajlem zrobionym z gniewu. I w tym sensie ta poezja jest polityczna, bo takie są czasy, że od polityki nie da się uciec. Szychowiak zdaje się nie tyle nie uciekać, co być w pościgu, za tymi, którzy chcą zabrać nam "las", który jest szumem i chłodem, ale też metaforą wolności. Jednocześnie istnieje w tych tekstach oferta jakiejś zgody, pojednania, może tylko pobożne życzenie.
"Załatw mi tyle Polski, żebyśmy się wszyscy/w niej zmieścili.(...)" - pisze Szychowiak w wierszu "W końcu".
Tak to czytam.
Wyśmienita poezja, która jak uderzenie pięści w stół powoduje, że odezwą się nożyce.
___________________________________________
"Kup mi las", Mirka Szychowiak, wydawnictwo papierwdole-Katalog Press, Ligota Mała-Dùn Èideann 2021.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz