piątek, 25 lutego 2022

Wojciech Ligęza - Droga Mirko (Kup mi las)

 Droga Mirko,

    Twój nowy zbiór wierszy mocno mnie poruszył, tak niemal, jak napisałaś w dedykacji. Za opus dziękuję i gratuluję tego prawdziwego osiągnięcia. 
    Brzmi to na razie zbyt okrągło, zatem trzeba wyłuszczyć powody reakcji na prawdę tych wierszy - wyrażoną radykalnie, bezkompromisowo, drastycznie. To są środki poetyckie, które najlepiej służą apelowi do czytelników, a sprawy nie są błahe. Metoda wstrząsu nie zawodzi. 
    Okazuje się, że poetyckie wykorzystanie konwencji listu wciąż odsłania wiele możliwości - i tak jest w Twoim przypadku. Więź z adresatem należącym do innego świata, który kusi bezmyślnym szczęściem i usypia wrażliwość moralną, zostaje przerwana ze względu na różnice światoodczucia, ale przecież korespondencja trwa. Ofiara spisku "ludzi normalnych" (jakże paradoksalnie szalonych) przejmuje inicjatywę, zgłasza roszczenia, wykrzykuje własne racje, a utopię przekształca w skuteczną broń. Niekiedy odnosi się wrażenie, że to pani dziedziczka w prostym języku przekazuje połajanki swojemu rządcy. W każdym razie inwektywy służą  perswazji, a napaść językowa symbolicznie staje się tarczą przed opresją zamknięcia i wykluczenia. Myślałbym także o manifestacji wolności, ponieważ im mniej od nas zależy, tym bardziej wizja ogromnieje, nabiera śmiałości, wzmacnia wiarę, że świat się zmieni, choć nie wiadomo, kiedy. Słowa oskarżające i agresywne mają moc przemiany. Maluczko, a ziści się, z pomocą wyobraźni, las idealny - najlepsza przestrzeń ludzka, najlepszy  adres zamieszkania - wśród drzew, czyli w rzeczywistości oswojonej i opiekuńczej.  
      Udał Ci się wyjątkowo wielki lament nad zagładą świata ludzkiego. Katastrofa nie jest wybuchem, jakimś jednorazowym kataklizmem, lecz procesem, stawaniem się niemal na co dzień niezauważalnym. I tak następuje atrofia podstawowych potrzeb człowieka, nie związanych wszakże ze sztucznym cybernetycznym światem. Gdybyśmy powiedzieli, że to wiersze ekologiczne, to uproszczenie aż bije po oczach. Przesłania Twoich wierszy nie musza mieć (i nie mają) umocowania w doktrynach, wiarach, ideologiach. Krzyk protestu nie potrzebuje żadnych filtrów. W ślad za degradacją tak zwanego środowiska podąża klęska umysłu nie potrafiącego już wybrać wartości, oddzielić prawdę od blagi. 
      Zamknięci w zakładzie psychiatrycznym są cieniami samych siebie, apatycznie i letargicznie żyją w życiu po życiu. Zabrano im las, czyli wszystko, co było najcenniejsze. Ciekawe dla mnie jest błędne koło terapii. Psychiatrzy przychodzą z zewnątrz, a więc chcą przywrócić rozbitków ich rzeczywistości, która uchodzi za normalną, a przecież niczego nie oferuje w miejsce utraty. Jest nadal nienawistna i opresyjna. Zatem w przestrzeni "cmentarzyska" nie sposób się wyrwać. Terapia "od wewnątrz" w Twoich wierszach kusi piękną utopią, ale też zauważyć należy, że hipotetyczna przestrzeń lasu (nie ma jej tutaj, gdyż przyszli źli ludzie z siekierami), przestrzeń idealizowana, nie jest niczym innym, tylko terytorium utraconym - nie do przywrócenia. Utracili ją Twoi bohaterowie - zacni ludzie żyjący blisko natury, ale strata jest totalna: utraciliśmy las i sens lasu my wszyscy.                   "Kup mi las" to dramatyczne wołanie o przywrócenie choćby skrawka utraconego domu człowieka. Pełne empatii, buntu i wiary - pomimo wszystko. Bez lasu osoba "liściolubna" więdnie, zamiera. 
        
             Bardzo serdecznie pozdrawiam i życzę dużo lasu wokół Ciebie 
                                        Wojtek         

1 komentarz:

  1. Ta oferta w tytule zobowiązuje do postawienia trafnej diagnozy przez profesora Wojciecha Ligęzę. Znakomita recenzja !

    OdpowiedzUsuń