poniedziałek, 18 maja 2015

Recenzja - Leszek Żuliński - Poezja z pazurem, poezja ze spleenem





    Lektura tego tomiku zapewne zostanie w pamięci każdego, kto go przeczyta. Bowiem to jest główna cecha tych wierszy: ich „zapamiętywalność”. Walor chyba najtrudniejszy do osiągnięcia w każdej dziedzinie sztuki. Bowiem być dzisiaj artystą „osobnym”, „odróżnialnym”, posiadającym własny język, ton i wizję świata – to sprawa niesłychanie trudna  i rzadka. Autorka tego tomu – mam tego pewność – wpisuje się do wąskiej grupy poetów oryginalnych i „charakterystycznych”.
   Jej wiersze wspaniale balansują między liryzmem, "kolokwialnością rzeczywistości”. Są doskonale proste, czytelne, niezagmatwane …Jasne jak spojrzenie w oczy i proste jak podanie ręki.
   Ów wspomniany liryzm jest tutaj obecny, ale nienachalny, raczej czuły, dyskretny, intymny… Jednak niemal w każdej  „sytuacji poetyckiej” Szychowiak wychodzi na „ulicę zdarzeń”. Łamie ulizane kanony, patrzy na świat konkretnie, sarkastycznie, komentuje „fakty życiowe”, „typy ludzkie”, zdarzenia, ale przede wszystkim trywialność codzienności. Jest realistką o „wyczuleniu turpistycznym”, nie waha się wielu rzeczy i spraw nazwać po imieniu, nie ucieka przed poetyckim kolokwializmem zwykłego życia, jest też w tym wielka szczerość wobec samej siebie. Bo „być poetką” , to podług tradycyjnego kanonu „fryzować świat” i robić „make up” własnej urody duchowej. Nic z tych rzeczy, nic z tych złudzeń, z tego wchodzenia w rolę „artystki lirycznej”. Prawda świata i prawda samej siebie jest ważniejsza i znajduje swój głos. Przy okazji odnajdziemy też w niektórych utworach jakiś realizm socjologiczny – Autorka jest wyjątkową obserwatorką i komentatorką naszej współczesności nieudrapowanej w mylące szatki.
   Jak wczytać się w te wiersze głębiej, to dzieje się w nich jakiś dramat niekoherencji świata zewnętrznego i osobistego. Ten rozdźwięk między oczekiwaniami, marzeniami, uczuciami, a „brzydką urodą” życia i niespełnieniami, na jakie nas ona skazuje. Dlatego Mirosława Szychowiak, docierając do sedna pewnych zjawisk oraz do własnego, niezakłamanego języka – w gruncie rzeczy buduje nowy typ wiersza, który potrafi być świetnym narzędziem nie tylko własnej autoekspresji, lecz i definiować złożoność i „niepiękność” wymiarów aksjologicznych, estetycznych i wszelkich innych, w jakich welonki naszej duszy pływają jak w sadzawce, pełnej nieekologicznych toksyn.
 Odłóżcie ten tomik w „czułe miejsce” swojego regału, wracajcie do niego, uczcie się poezji do bólu prawdziwej, wrażliwej, naturalnej i mądrej.

Leszek Żuliński

"Proszę nie płakać" - Książka wydana przez SAPiK, Szczecinek w 2010 r (jako główna nagroda w Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim „Malowanie słowem”)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz