Nie będę nigdy więcej pisał o śmierci,
o twojej też, nie proś. Nie napiszę i już.
Kolejną noc siedzi przy łóżku i trzyma
wciąż jeszcze ciepłą i miękką rękę Ewy.
Umawialiśmy się inaczej, miałem umrzeć
pierwszy. Jeszcze nie teraz, bo przecież tyle spraw
rozgrzebanych, twój ogród zapuszczony, opuszczony
- czasu wystarcza tylko dla ciebie. Reszta leży.
Nie planowałam tego, jestem przecież młodsza,
bardziej zaradna, gdybyś umarł, pozbierałabym się
szybciej, wiesz, że jestem twarda, że byłam twarda.
Czas umierać, ale jakoś się nie chce.
Wiesz, ilu rzeczy jeszcze nie zrobiłam, gdzie nie zdążę
już być, z kim się nie spotkam? Coś zapisane, zaczęte,
namówione, ustalone, długo oczekiwane. Nikt niczego
za mnie nie skończy, bo to są już moje byłe sprawy.
Tylko moje.
Płaczą cicho. Ona z bólu, on z żalu, nikomu już
niepotrzebni osobno, jeszcze chwilę razem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz