środa, 20 stycznia 2021

Moja bitwa

 

 Kamieniowi przy Krzywoustego 334

 

Urodziłam się na polu bitwy, na którym

dziewięć wieków z hakiem, dzielny

Bolesław rozpieprzył niemieckiego

Henryka i jego żołnierzy. Na dowód,

że to prawda – postawiono tam

ogromny głaz. Patrzyłam na niego

codziennie z okna mojego pokoju.

 

Psiak był dzielnicą mało szanowaną,

- znajomi mieszkali we Wrocławiu,

a my na Psim Polu. Byłam wsiurem.

Ten kamień ratował honor, był nasz

I nikt takiego nie miał. Pozwalaliśmy

łaskawie ludziom robić pamiątkowe

zdjęcia, a nawet posiedzieć na ławce.

 

Nauczyłam się tej bitwy na pamięć

jak pacierza, Psiak nabrał blasku

- stał się ważniejszy, niż jakiś tam

Wrocław. I nagle jakiś wysuszony

okularnik z tytułem postanowił

że jednak m o j e j  bitwy nie było.

 

Po chamsku mi ją odebrał.

Ze mną mu łatwo nie pójdzie.

Bitwa ukryta w mojej pamięci

ma się całkiem dobrze, dopóki

ktoś nie udowodni, że nic wtedy

nie stało się pod moim oknem.

 

 

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz