Postawię sprawę jasno, panie Kaszpirowski - to mój Wiktor zapłacił za konsultację. Teraz czeka za drzwiami, więc niech mnie pan rozmieszcza na kanapie i zaczyna te swoje szuruburu. Od razu mówię: widziałam kiedyś w Dynastii czy w jakimś brazylijskim gównie, na czym to polega i nie mam zamiaru udawać nawiedzonej czy coś w tym guście. To sprawka Wiktora - zażądał kategorycznie mojej przemiany, robię to wyłącznie dla niego. Czemu? Czasem mi się przydaje w życiu, dlatego znoszę jego ziemskość i szaroburość:
- Powinnaś poddać się psychoanalizie myszko, ta
zmiana nastrojów mnie przeraża. Jesteś już dużą dziewczynką, a znowu kupujesz
mi kolejnego miśka na urodziny. T w ó j
Wiktor cię kocha, chodź na kolanka,
wysmarkamy nosek i wyrzuć w końcu te francowate szelki z Bolkiem i Lolkiem!
I widzi doktor, co ja z nim mam? Sztywniak z aktówką, jedwabnym krawatem i
butami za pięćset. Dlaczego się tak uwziął i mnie chce? Uciekłabym, ale może umarłby z rozpaczy, a ja, powiedzmy, miękka jestem i mogłabym sobie za karę odebrać
życie. Może by mnie pan uśpił na godzinkę? W końcu już zapłacone, a ja
taka senna coś jestem. Nie, no co pan, to nie to, proszę nie świnić; pisałam w nocy
bajkę – taka podziemna bajkopiska ze mnie. Gdyby Wiktor zobaczył moją pisaninę,
miałabym przerąbane. I tak mówi znajomym, że jestem kobietę s p e c j a l n e j
troski. Nie będzie spania? Szkoda, a tak liczyłam na zrozumienie.
Czy miewam sny? Jak już zasnę, to pewnie
że mam. O, nie, nie - żadnych takich
proszę księdza! Nikomu nie opowiadam swoich snów, szczególnie Wiktorowi. Do niedawna
to nawet mu się zwierzałam:
- Wiciu, śniły mi się dwie młode zakonnice. Biegły o świcie brzegiem morza, na bosaka. Śmiały się i machały sandałami. Normalnie Fellini, Wiciu. Ślepy Cygan grał na skrzypcach po węgiersku, a ja tańczyłam w morzu zanurzona po pas. Piękny sen, prawda?
- Wiciu, śniły mi się dwie młode zakonnice. Biegły o świcie brzegiem morza, na bosaka. Śmiały się i machały sandałami. Normalnie Fellini, Wiciu. Ślepy Cygan grał na skrzypcach po węgiersku, a ja tańczyłam w morzu zanurzona po pas. Piękny sen, prawda?
Nic z tego nie zrozumiał, nie poniosło go tam, gdzie mnie. Został
na ziemi i się złościł:
- Wiesz mała, nawet twoje sny są jakieś
c o f n i ę t e. Dorośnij w końcu,
bo jak nie, to się mocno pogniewam i przestanę cię zabierać do ludzi.
Panie doktorze, powiem, jak umiem najprościej –
pierdolę tę nadętą bandę sztywniaków, ich odchudzone, pachnące żony i to
bogate, niejadalne żarcie. Też pan lubi bajki? Och, co za życiowy gość, taki mężczyzna
to rozumiem! Wiktor zaraz by pana podsumował, że sentymentalny dupek. Niech się
pan śmieje ciszej, m a m
y za drzwiami szpiega! Proszę mu powiedzieć, że jestem d
o z r o b i e n i
a, tylko to trochę potrwa. Na pewno nie pożałuje kasy na moje
dorastanie. Minęła już godzina? Dobrze, kończymy.
Ja się zrobię na trochę zagubioną, może
go pan zawołać.
- Wicieńku, moje słońce, ten doktor z początku mi się nie podobał, pytał o takie dziwne rzeczy, na przykład - z czym kojarzę mgłę albo czy widzę w nocy zjawy. Przecież w nocy jest ciemno, myślał, że jestem jakaś nienormalna? Ale oczywiście miałeś rację kochany. J a k z w y k l e. Już czuję się trochę inna. I wiesz - ile razy trzeba będzie tu przyjść, zmuszę się i przyjdę. Dla ciebie przyjdę.
- Wicieńku, moje słońce, ten doktor z początku mi się nie podobał, pytał o takie dziwne rzeczy, na przykład - z czym kojarzę mgłę albo czy widzę w nocy zjawy. Przecież w nocy jest ciemno, myślał, że jestem jakaś nienormalna? Ale oczywiście miałeś rację kochany. J a k z w y k l e. Już czuję się trochę inna. I wiesz - ile razy trzeba będzie tu przyjść, zmuszę się i przyjdę. Dla ciebie przyjdę.
- No widzisz myszko, jaki miałem dobry pomysł! Teraz zawiozę cię do domu i wracam do biura, dzisiaj znowu narada do północy. Nie czekaj na mnie. Wanna i lulu.
świetne Mirko...dziękuję i pozdrawiam serdecznie ;-))
OdpowiedzUsuń