Dzisiaj
przyszłyśmy obie, bez naszego męża i dzieci.
Mamy ze sobą
problem i nie jest wesoło, doktorze,
bo od
pewnego czasu nie mieścimy się w jednym
ciele. Ona
mówi jestem
coraz młodsza, tylko nasze
dzieci
się starzeją, a ja patrzę w lustro i przecież
widzę,
że poszłam mocno do przodu. Poszłyśmy.
Zaczynają
się ciche dni i protesty, odmawia
mi
prawa do siebie, wspólnej samotności
i
wciąż ogląda tamte zdjęcia, na których nas
już
nie ma. Czy to się da wyleczyć? Niech
pan
coś na nią wymyśli, ja jestem zdrowa,
ale
mogę się zarazić czymś odjechanym.
A po co?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz